fbpx

Bernard Minier – „Dolina” [Recenzja]

0

Komendant Martin Servaz powraca! Przed nim kolejne trudne śledztwo, w którym nie tylko będzie musiał zmierzyć się z bezwzględnym i brutalnym seryjnym mordercą, ale też z własną przeszłością, która uderzy w niego tak mocno, jak jeszcze nigdy. Czy podniesie się po takim ciosie?

„Dolina” to szósta część cyklu francuskiego pisarza Bernarda Miniera o Martinie Servazie – po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego tomu komendant został zawieszony w służbie i czeka na decyzję komisji dyscyplinarnej o przywróceniu prawa do wykonywania zawodu. W międzyczasie próbuje poukładać sobie życie prywatne, buduje relację z synem i spotyka się z Leą, lekarką, z którą wyraźnie łączy go coś więcej niż tylko przyjaźń. I pewnie jego życie potoczyłoby się spokojnym rytmem, gdyby po raz kolejny nie pojawiła się w nim Marianne – dawna i największa miłość Servaza, kobieta porwana przez seryjnego mordercę Juliana Hirtmanna i nigdy nieodnaleziona. Po ośmiu latach dzwoni do Martina i błaga o pomoc – twierdzi, że uciekła z rąk swojego oprawcy, znajduje się w lesie w Pirenejach i nie wie, gdzie się ukryć. Servaz oczywiście rzuca wszystko i mimo grożących mu za to kłopotów zawodowych jedzie do pirenejskiej doliny szukać Marianne. Na miejscu zastanie jednak nie dawną ukochaną, ale bezwzględnego, brutalnego seryjnego mordercę… lub morderców. Mimo wyraźnego zakazu przełożonych rozpoczyna prywatne śledztwo, które poprowadzi go do ostatniego kręgu piekła.

Po nieco słabszych dwóch tomach serii, moim zdaniem zbyt sensacyjnych, Minier wyraźnie wrócił do formy. W „Dolinie” znalazłem wszystko, co sprawiło, że lata temu pokochałem jego kryminały, przede wszystkim wciągającą, przemyślaną i świetnie zaplanowaną zagadkę kryminalną. W małym miasteczku wysoko w górach giną kolejne osoby, torturowane i zamordowane w bestialski sposób, a w dodatku dolina na skutek nieszczęśliwego wypadku – a może przemyślanych działań mordercy? – zostaje odcięta od reszty świata. Zabójcą może być każdy, a atmosfera w mieście robi się coraz gorętsza, bo mieszkańcy mają dość nieudolności władz i żandarmerii. Wątek morderstw inteligentnie został spleciony z poszukiwaniami Marianne, autor ujawnia kolejne fakty dokładnie wtedy, kiedy chce, i wodzi czytelników za nos, to podsuwając, to oddalając od nas rozwiązanie tajemnicy. 

I nagle jego oczom ukazała się piekielna wizja. Precyzyjnie dopracowana scenografia. Niczego nie pozostawiono przypadkowi. Woda spadająca pionową kolumną rozbijała się u podnóża ściany, dzieląc się na wiele równie gwałtownych miniwodospadów, które wpadały do licznych basenów ułożonych piętrowo w uzdrowisku termalnym. (…) Ofiara klęczała w pierwszym z nich, zwrócona twarzą do wodospadu. Kilka pętli sznura umieszczonych na wysokości skroni łączyło jej odchyloną do tyłu głowę ze związanymi w dole pleców nadgarstkami. Servaz widział ją od tyłu, ale zauważył szeroko otwarte usta – być może czymś je zablokowano, żeby się nie zamknęły. Najprawdopodobniej ofiara zmarła wskutek utonięcia, ponieważ woda z kaskady wpływała jej prosto do gardła. (…) Servaz oglądał w swojej karierze niejedną inscenizację, ale ta bez wątpienia weszła do pierwszej piątki.    

Co jeszcze wyróżnia „Dolinę” pośród innych kryminałów? Na pewno arcyciekawy finał całej historii. Minier jak zawsze zadbał o wartką akcję, która nie pozwala nam się nudzić, oraz wyjątkowo zaskakujące zakończenie – oczywiście nic z niego nie zdradzę oprócz tego, że nigdy nie spotkałem się z podobnym rozwiązaniem, choć przeczytałem już sporo kryminałów; niech to mówi samo za siebie. Również nowi bohaterowie to ciekawie skonstruowane postaci, z nieco mroczną i tajemniczą psychiatrką dziecięcą na czele. W powieści pojawiają się też bohaterowie znani z poprzednich tomów, przede wszystkim błyskotliwa śledcza Irène Ziegler – w końcu mamy szansę poznać jej dalsze losy.  

Martin Servaz to fantastycznie przemyślany bohater. Nie jest, jak wielu śledczych w kryminałach, uzależniony od alkoholu czy narkotyków, choć bez wątpienia dręczą go demony z przeszłości – jak każdego człowieka. Natomiast w „Dolinie” powraca Servaz, jakiego lubię, inteligentny i błyskotliwy, oczytany, z wykształcenia filozof, wrażliwy glina, który bardzo chce ułożyć sobie życie. Minier znów wplata w powieść wątki filozoficzne, rozważając ustami swoich bohaterów, skąd bierze się tak ogromne zło, jakiego doświadczają mieszkańcy doliny. Nie stroni również od wątków społecznych, dotyczących tym razem przede wszystkim wpływu wszechobecnej technologii na nasze życie i na rozwój młodych ludzi, którzy w Internecie pozostają zupełnie bez kontroli dorosłych. W „Dolinie” nie brak również bolesnej analizy działania służb i władzy, które powinny stać po stronie obywateli i ich chronić, ale w praktyce okazuje się, że nie zawsze tak jest. Choć fabuła osadzona jest we Francji, doskonale zdajemy sobie sprawę, że od dawna i my w Polsce borykamy się z podobnymi problemami.  

Na koniec – czy w związku z licznymi nawiązaniami do przeszłości Servaza „Dolinę” można czytać jako samodzielną powieść? Można, bo autor zadbał o to, by najważniejsze wątki i postaci pokrótce przypomnieć, ale mówiąc szczerze, radzę jednak zacząć od początku, czyli od „Bielszego odcienia śmierci”, bo w przeciwnym razie po prostu stracicie ogromnie dużo przyjemności związanej z poprzednimi przygodami Martina. Moimi ulubionymi tomami serii pozostają wspomniany pierwszy oraz drugi, czyli „Krąg”, więc niezmiennie je polecam!

 

Autor: Bernard Minier
Tytuł: „Dolina”
Cykl: Martin Servaz (tom 6.)
Tłumacz: Monika Szewc-Osiecka
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Data wydania: 30 września 2020 roku
Liczba stron: 430
ISBN: 9788381881241

 

 

 

Komentarze
Ładowanie...

Ta strona korzysta z plików cookie. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Czytaj wiecej...