Wojciech Chmielarz – „Wyrwa” [Recenzja]
Jeden z najpopularniejszych polskich autorów kryminałów powraca! Po poruszającej „Ranie” i zekranizowanym przez Canal+ „Żmijowisku” czas na „Wyrwę”. Na tę powieść czytelnicy czekali od dawna – ale czy dobra passa trwa?
Głównego bohatera powieści, Macieja, poznajemy w dramatycznym momencie – właśnie stracił żonę. Zginęła w wypadku samochodowym, zostawiając go z dwiema córeczkami. Maciej nie tylko musi stanąć na wysokości zadania i zmierzyć się z całą masą nowych obowiązków rodzicielskich, które w całości spoczną teraz na nim, ale również uporać się ze stratą. Gdy jednak pierwszy szok powoli mija, policja informuje go, że Janina nie zginęła w tak oczywisty sposób, jak wszyscy początkowo myśleli… Maciej podąża tropem żony i odkrywa coraz więcej tajemnic z jej życia. Chmielarz sprawnie splatając wątki obyczajowy i kryminalny pozwala nam poznać bohatera zarówno jako zrozpaczonego wdowca, jak i upartego, zdesperowanego faceta, który najwyraźniej nie zdążył poznać swojej żony tak dobrze, jak mu się zdawało… A w dodatku sam zaczyna się oskarżać o spowodowanie jej śmierci. Dlaczego? Musicie oczywiście przeczytać „Wyrwę”, żeby się tego dowiedzieć!
Nie ma nic gorszego niż ten moment, gdy mówisz własnym dzieciom, że ich matka nie żyje. Patrzyłem na twarze swoich córek, widziałem na nich najpierw niedowierzanie, potem ból, gniew, a wreszcie czystą rozpacz. Czułem się tak, jakby te wszystkie uczucia ze stokrotną mocą spadały na mnie i rozrywały moje ciało na strzępy. I przyjmowałem je chętnie, bo miałem nadzieję, że jeśli wchłonę ich wystarczająco dużo, oszczędzę tego bólu własnym dzieciom. Pewnie zabrzmi to paradoksalnie, ale wolałbym umrzeć niż skazywać je na to, żeby przechodziły to jeszcze raz.
Przyznam że było to moje pierwsze spotkanie z Chmielarzem – słyszałem o nim bardzo dużo, a przez ostatnie kilka lat obserwowałem, jak jego popularność rośnie z każdą kolejną wydaną książką. Czy „Wyrwa” była udanym pierwszym spotkaniem? Tak! Czy mam ochotę na więcej? Zdecydowanie tak! Czy to oznacza, że nie mam żadnych zarzutów do tej powieści? Mam i o tym zaraz. Najpierw pozytywy – to, o czym wspomniałem już w kilku słowach we wstępie. Dostajemy naprawdę świetnie nakreślonych psychologicznie bohaterów. Maciej to bardzo skomplikowana postać, która w kolejnych rozdziałach – aż do samego końca – odkrywa przed nami kolejne swoje tajemnice. Chmielarz bardzo wiarygodnie oddał rozpacz i zagubienie swojego bohatera. Nowe obowiązki z jednej strony go przytłaczają i nie pozwalają rozliczyć się z własnymi emocjami, z drugiej strony trzymają przy życiu. Chociaż kocha swoje córki i ze wszystkich sił chce oszczędzić im bólu po stracie matki, nic nie może poradzić na to, że czasami czuje podenerwowanie i irytację. Gdy na jaw zaczynają wychodzić nieznane fakty z przeszłości Janiny, Maciej zyskuje motor napędowy do działania – i wtedy nic nie jest w stanie go zatrzymać… dosłownie nic.
Nie tylko bohaterowie są dobrze skonstruowani, ale również cała oś fabularna jest pomysłowa i inteligentnie spleciona z innymi wątkami. Już wcześniej, zaraz po premierze, słyszałem liczne głosy, że powieść długo się rozkręca, a przez pierwszą połowę trzeba przebrnąć, bo dopiero druga jest naprawdę wciągająca. Może częściowo się z tym zgadzam, ale ja bardzo lubię kryminały z rozbudowanymi wątkami obyczajowymi, w których bohaterowie więcej myślą, niż działają, taka konstrukcja zupełnie mi zatem nie przeszkadzała. Cieszę się, że Chmielarz pozostawił śledztwo głównemu bohaterowi, zamiast stworzyć kolejnego małomiasteczkowego policjanta, bo to już postać dość oklepana w kryminale. To jednak niesie za sobą pewne konsekwencje – Maciej nie ma broni, a pościgów i wybuchów raczej tu nie uświadczymy (przynajmniej przez większą część akcji); to jednak wcale nie oznacza, że zabrakło emocji! Gwarantuję wam, że one w „Wyrwie” są, a finał… co to była za akcja! To z pewnością jedno z bardziej zaskakujących zakończeń, jakie czytałem w tego typu kryminałach! Wielki plus!
Spieprzyłeś swoje życie i teraz szukasz wymówek. Pewnie wreszcie jakąś znajdziesz. Ale zanim tak się stanie, powiem ci to, co już ci kiedyś mówiłem: Nina była jedną z najwspanialszych i najbardziej fascynujących kobiet, jakie w życiu spotkałem. I ona wybrała ciebie. Nie wiem dlaczego. Nie wiem jak. Ale wybrała ciebie. I ty to spieprzyłeś. Powiem ci to po raz kolejny: to tylko i wyłącznie twoja wina. Niczyja inna. Nie moja, nie jej, tylko twoja. Naucz się z tym żyć.
Co mi się nie podobało w tej powieści? Niestety motyw przewodni jest dość popularny – o mężu, który odkrywa drugie życie zmarłej żony czytaliśmy nie raz. Wojciech Chmielarz udowodnił w tej powieści, że świetnie operuje słowem, umie stworzyć ciekawych bohaterów i sprawnie poprowadzić fabułę – gdyby wzbogacił nieco ograny motyw o coś więcej, coś ekstra, co sprawiłoby, że „Wyrwa” na długo zapadnie nam w pamięć – byłoby idealnie! Mimo wszystko jest to naprawdę bardzo poprawna, dobrze napisana opowieść, która pod koniec ma do zaoferowania dużo, dużo więcej, niż zapowiada to początek! Myślę, że miłośnikom kryminału mogę ją polecić, a sam tymczasem sięgnę po „Żmijowisko”, które zamówiłem, gdy tylko skończyłem „Wyrwę”. Myślę, że się nie zawiodę!
Autor: Wojciech Chmielarz
Tytuł: „Wyrwa”
Wydawca: Wydawnictwo Marginesy
Data wydania: 6 maja 2020 roku
Liczba stron: 383
ISBN: 9788366500167