Sarah Moss – „Mur duchów” [Recenzja]
W swojej kolejnej powieści Sarah Moss powraca do tematu rodzicielstwa, wychowania i podejmowania ról kobiecych i męskich w rodzinie. Mimo skromnej objętości, „Mur duchów” pełen jest silnych emocji i podejmuje bardzo trudne i ważne tematy.
Główną bohaterką i narratorką jest San, siedemnastoletnia dziewczyna. Zarówno ona, jak i jej matką są całkowicie podporządkowane ojcu, którego wielką pasją jest historia Wielkiej Brytanii. Jak co roku zabiera zatem rodzinę na obóz archeologiczny organizowany dla studentów w czasie wakacji przez znajomego profesora. Mają żyć jak prehistoryczna rodzina – sami zdobywają pożywienie i przyrządzają je, ubierają się w dawne stroje, śpią w drewnianej chacie i odtwarzają rytuały pierwszych mieszkańców wysp. Jak łatwo się domyślić, większość obowiązków spada na San i jej matkę, a takie wakacje nie są dla dziewczyny wymarzonym odpoczynkiem. Niestety z jej ojcem nie ma dyskusji – za każde nieposłuszeństwo przewidziana jest surowa kara…
Chciałbym pochwalić „Mur duchów” na wielu poziomach, ale zacznę od samego pomysłu – umiejscowienie akcji powieści na obozie archeologicznym to genialne rozwiązanie. Proste, ale nowatorskie i świeże, wcześniej nie zetknąłem się z takim pomysłem chyba w żadnej książce. Autorka nie tylko skontrastowała w oczywisty sposób historię i teraźniejszość, ale też rodzinę San i inne osoby przebywające w okolicy, szczególnie studentów. Podczas gdy oni sami, a nawet profesor prowadzący wykopaliska, traktują całą sytuację dość swobodnie, ojciec San bierze ją bardzo poważnie, a od żony i córki wymaga poświęceń i całkowitego posłuszeństwa . Bardzo szybko inni wokół orientują się, że coś jest nie w porządku, że ta rodzina nie funkcjonuje tak, jak powinna, a atmosferę w obozie można kroić nożem. Bardzo trudno im jednak zainterweniować i przełamać w sobie poczucie, że to nie ich sprawa – taką postawę znamy zresztą doskonale z naszego codziennego życia.
Przeszył mnie dreszcz. Jasne, o to właśnie chodzi w odtwarzaniu dawnego życia, sami mamy zostać duchami, nauczyć się chodzić tak, jak oni chodzili dwa tysiące lat temu, podtrzymywać ogień tak jak oni i liczyć na to, że w ślad za tańcem mięśni i kości przyjdą też niektóre z ich myśli, ich pojmowanie świata. Pomyślałam, że to się może udać, tylko jeśli prawie całkiem zapomnimy o sobie i wszystkie czynności, całe to odgrywanie poświęcimy tym, których już tu nie ma. Kto właściwie jest duchem, my czy nasi zmarli? Może to my powstaliśmy w ich wyobraźni, może jesteśmy wytworem umysłów z odległej przeszłości.
Sarah Moss skonstruowała bohaterów w taki sposób, że wzbudzają w nas, czytelnikach, bardzo silne emocje – negatywne i pozytywne. Szczerze współczujemy San – całą sytuację poznajemy właśnie z jej perspektywy, na pierwszy rzut oka nieco chłodnej i wycofanej, zdystansowanej. Szybko orientujemy się jednak, że to wyuczona postawa obronna, która ma zapewnić jej bezpieczeństwo w obecności ojca – okazywanie uczuć i jasne wyrażanie własnego zdania nie jest przecież mile widziane. Z kolei mężczyzna przedstawiony jest tak, że nie sposób go polubić – jest porywczy, brutalny i zarozumiały. Cała nasza złość jest jednak na nic – wiemy, że to on ma nad kobietami pełną władzę. Jest głową rodziny, do niego należy pierwsze i ostatnie zdanie w każdej rozmowie. Sarah Moss eksploruje temat patriarchatu w rodzinie i tradycyjnego modelu rodziny, odwołując się do podziału na łowców i zbieraczy, tych, którzy dostarczają pożywienie, i te, które zajmują się domem. W przypadku rodziny San w prymitywnych warunkach obozu archeologicznego ten podział ról jest jednak rozciągnięty do maksimum. Tutaj mężczyzna to pan i władca, a kobieta jest jedynie jego niewolnicą.
Poczułam na sobie wzrok taty i przeszył mnie dreszcz, kiedy dotarło do mnie, o czym myśli. Moją córkę. Połamałbym ją i uwięził w bagnie, zatrzymałbym ją, zanim zdąży uciec. Nie byli martwi, ci ludzie z bagien, nie dla tych, którzy ich zabili. Trzeba ich było przytwierdzić do grobów zaostrzonymi patykami wbitymi w łokieć i kolano, ogrodzić plecionym, drewnianym parkanem, żeby nie wracali, nie zakradali się nocą do domów, martwi, ale nieumarli. W krzaku za mną zaśpiewał ptak.
Jednym z ważniejszych dla mnie i bardziej poruszających wątków „Muru duchów” jest temat przemocy domowej. W głównej bohaterce możemy zaobserwować silny konflikt wewnętrzny – z jednej strony cierpi, fizycznie i psychicznie, a jej oprawca niemal zawsze jest w pobliżu. Z drugiej strony ma świadomość, że tym oprawcą jest jej ojciec, który w dzieciństwie zabierał ją do muzeum, organizował jej wakacje, deklaruje, że w swoim postępowaniu kieruje się jedynie troską. Chociaż mamy świadomość, że to toksyczna relacja i San powinna zrobić wszystko, by się z niej uwolnić, dla dziewczyny dorastającej w takiej rodzinie od najmłodszych lat wcale nie jest to proste ani oczywiste. Otrzeźwienie nie przychodzi nawet wtedy, gdy ojciec zaczyna wyraźnie przekraczać granice i naraża córkę na niebezpieczeństwo. Kiedy czytałem „Mur duchów”, wiele razy wracała do mnie rozmowa z Renatą Kim o przemocy domowej, której możecie posłuchać na naszej stronie. Sarah Moss bardzo dobrze przedstawiła mechanizm zachodzący w toksycznej rodzinie, w którym oprawca przenosi poczucie winy na swoje ofiary, samemu pozostając bezkarnym. To bolesny i trudny wątek powieści, a historia i wspomnienia San dosłownie przyprawiają nas o gęsią skórkę.
Bardzo dużo dobrego słyszałem o prozie Sarah Moss. Teraz wiem już, że były to zasłużone pochwały. Autorka podeszła do tematu rodzicielstwa i ról płciowych niekonwencjonalnie i nowatorsko. To prawda, że odwołuje się do często przytaczanego podziału na „łowców i zbieraczy”, ale traktuje go niesztampowo, zaskakująco. Przekaz powieści i zastosowane rozwiązania fabularne bardzo do mnie przemawiają i sądzę, że będzie to jedna z książek, które zostaną ze mną na dłużej. Warto również wspomnieć o bardzo dobrym tłumaczeniu Pauliny Surniak – język przekładu jest lekki, a jednocześnie świetnie oddaje atmosferę powieści i chłodną narrację Moss. Warto zmierzyć się z tą powieścią, choć nie jest to lekka historia – zarówno jeśli chodzi o temat, jak i ładunek emocjonalny, które ze sobą niesie.
Autor: Sarah Moss
Tytuł: „Mur duchów”
Tłumaczenie: Paulina Surniak
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania: 29.07.2020 r.
Liczba stron: 160
ISBN: 9788366553880