fbpx

Marek Hłasko – „Piękni dwudziestoletni” [Recenzja]

0

O Marku Hłasce słyszał chyba każdy, choć bez wątpienia nie każdy, zwłaszcza spośród młodych czytelników, zna jego twórczość. Przypomnienie „Pięknych dwudziestoletnich”, jego najbardziej znanej powieści, może być zatem strzałem w dziesiątkę. Czy po latach proza Hłaski nadal zachwyca?  

Większość z nas dobrze zna nazwisko Marka Hłaski i wie, kim był. Słyszeliśmy o jego krótkim i burzliwym życiu oraz tragicznej śmierci, ale mam wrażenie, że w ostatnich latach trochę zapomnieliśmy o twórczości. Nie mówi się o niej w szkole, nie odwołujemy się również do Hłaski tak często jak do innych twórców jego czasu – Iwaszkiewicza, Konwickiego czy Andrzejewskiego. A szkoda, bo wznowienie „Pięknych dwudziestoletnich” pokazuje, że również dziś, choć minęło ponad pół wieku od pierwszej publikacji, ta książka porusza wiele ważnych i wciąż aktualnych kwestii.

„Piękni dwudziestoletni” to książka legendarna. Została wydana w Paryżu w 1966 roku i przez dwadzieścia lat była w Polsce niedostępna. Ukazała się na trzy lata przed śmiercią autora i bardziej niż inne jego książki emigracyjne przyczyniła się do umocnienia sławy pisarza. Nie jest to pamiętnik ani typowa autobiografia. Hłasko łączy tu historię swojego życia, anegdoty i opowieści ze swojej biografii, a także elementy powieściowe – to akt swoistej autokreacji, który sam autor nazwał „prawdziwym zmyśleniem”. I rzeczywiście nie do końca wiadomo, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni pisarza, który balansuje między fikcją i faktami. Jako czytelnicy, patrzący na postać Hłaski i tamtą epokę z dużego dystansu ponad  pięćdziesięciu lat, nie jesteśmy już w stanie odpowiedzieć na pytanie, gdzie w książce zaczyna się prawdziwa historia. Szczególnie ci z nas, którzy nie pamiętają nawet czasów PRL-u. A książka Hłaski jest doskonałym świadectwem tamtej epoki. Zdaniem krytyków to właśnie jest ogromną zaletą powieści i to przyniosło jej ogromny rozgłos.

W roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym czwartym odbył się w Oborach Zjazd Młodych, na który i ja pojechałem. […] Byłą tam jedna dziewczyna, której nazwiska nie mogę sobie przypomnieć; pamiętam tylko, że była wyjątkowo ładna. Pewnego dnia odczytała nam fragment swojej prozy; była to opowieść o funkcjonariuszach bezpieki. Panowie ci, po długich i serdecznych rozmowach, przekonywali więźniów, nad którymi została im powierzona opieka, iż ci działali niewłaściwie, i więźniowie rzucali im się na pierś z łkaniem, wyrażając skruchę i obiecując poprawę. To wszystko, co pamiętam z tego zjazdu; było tam wielu commies, ale nawet oni zachowywali pełne żenady milczenie, a ja, patrząc na śliczną buzię czytającej, myślałem sobie: Dlaczego ona nie może zostać po prostu dziwką? Dlaczego musi jeszcze pisać?

Hłasko okazał się mistrzem w zacieraniu granicy między prawdą a nieprawdą, bawiąc się z czytelnikami, wciągając ich w swój świat. Z początku jeszcze próbujemy rozstrzygać, sięgamy do biografii pisarza, staramy się wyławiać z narracji udokumentowane fakty. Po pewnym czasie jednak dajemy się porwać i płyniemy z nurtem myśli autora – wtedy dopiero lektura „Pięknych dwudziestoletnich” zaczyna być naprawdę wciągająca. Okazuje się bowiem, że nie do końca o to chodzi, by być pewnym faktów i fikcji w powieści. Największe wrażenie robi na nas, również dzisiaj, umiejętność pozornie chłodnego, ale między wierszami pełnego emocji portretowania ludzi, sytuacji, wspomnień.

Nie można nie wspomnieć o tym, że „Piękni dwudziestoletni” to również opowieść o PRL-u, i to wczesnym PRL-u z lat 50. ubiegłego wieku. Czytelnicy, którzy pamiętają te czasy, z pewnością odnajdą w książce wiele własnych wspomnień. Młodsi odbiorcy natomiast dowiedzą się wiele o historii Polski w tamtym czasie, ale przede wszystkim o nastrojach panujących wówczas w naszym kraju. Hłasko w latach 50. był młodym człowiekiem, który – jak sam pisał –  dorastał w okupowanym kraju, ale „Pięknych dwudziestoletnich” spisywał później, gdy miał za sobą kilka publikacji i wyszlifował pisarski warsztat. Mistrzowsko oddał atmosferę siermiężnej epoki gomółkowskiej, swoje spojrzenie na nią i na polskie społeczeństwo. Warto mieć trochę wiedzy historycznej na temat tego okresu, by łatwiej wczuć się w tę historię i spojrzeć na nią z perspektywy młodego pisarza. Opowieść ubarwiają prawdziwe postaci, literaci i politycy, których Hłasko znał lub których twórczość obserwował z bliska. Wplatając swoje, nierzadko dramatyczne przejścia, w narrację, zamienia autobiografię we wciągającą powieść i obnaża prawdziwe oblicze Polski Ludowej, a jego historia właściwie nie straciła na aktualności i dziś czyta się ją tak dobrze jak kiedyś.

Nigdy nie mogłem zrozumieć, na czym polega nieszczęście literatury polskiej. Logicznie rzecz biorąc, mało który naród ma tak wiele szans na dobrą literaturę jak my, Polacy. Mamy wszystko: nieszczęścia, mordy polityczne, wieczną okupację, donosicielstwo, nędzę, rozpacz, pijaństwo – czegóż jeszcze trzeba, na Boga? Żyjąc w Izraelu, mieszkałem z najgorszymi szumowinami, nigdy jednak nie spotkałem ludzi tak zrozpaczonych, zwierzęcych i nieszczęśliwych jak Polacy.

Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Iskry postanowiło na nowo przybliżać polskim czytelnikom Marka Hłaskę i wydało już kilka jego książek i zbiorów opowiadań. Bez „Pięknych dwudziestoletnich” kolekcja ta byłaby jednak niekompletna, dobrze więc, że nowe wydanie pojawiło się na rynku. Dzięki niemu młode pokolenie czytelników może poznać wyjątkowy styl tego niezwykłego pisarza i zrozumieć, dlaczego mimo upływu lat warto o nim pamiętać.  

 

Autor: Marek Hłasko
Tytuł: „Piękni dwudziestoletni”
Wydawca: Wydawnictwo Iskry
Data wydania: 24 kwietnia 2020 r.
Liczba stron: 240
ISBN: 9788324410439

Komentarze
Ładowanie...

Ta strona korzysta z plików cookie. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuje Czytaj wiecej...